Na południe od Berlina znajduje się dość nietypowy obiekt. I to na skalę światową. Gigantyczna kopuła, pod którą spokojnie zmieściłaby się wieża Eiffela (leżąca) czy dwie statuły wolności jedna na drugiej. A w środku plaża, palmy, roślinność tropikalna, baseny, wodospady, sauny i wiele wiele innych atrakcji.
Znaleźć można nawet makietę obrazującą rozmiary kopuły w porównaniu do tych dwóch obiektów. Myślałem, że Statua Wolności jest jednak trochę większa.
Dystans jest łatwy do pokonania, a miejsc parkingowych nie brakuje.
Decyzję o wyjeździe podjęliśmy dość spontanicznie. W Szczecinie było zimno, dawno nie było słońca i uznaliśmy, że to jest ciekawy sposób, aby się rozgrzać i oderwać od wszystkiego i wypocząć przez jeden dzień. Wieczorem kupiliśmy przez internet dwa bilety dla dorosłych. Normalny bilet kosztuje 36 Euro, a taki, gdzie w pakiecie jest jeszcze sauna i klub fitness 44 Euro. Wzięliśmy ten drugi, bo bardzo lubimy sauny.
Trasa ze Szczecina wynosi nieco ponad 200 kilometrów i jedzie się mniej więcej 2 godziny.
Sama trasa jest naprawdę prosta (większość czasu jedzie się jedną autostradą bez żadnych zjazdów).
Im bliżej miejsca docelowego, tym więcej pojawia się znaków kierujących na Tropical Island.
Obiekt położony jest na bardzo płaskim obszarze, dosłownie pośrodku niczego. Kopułę otacza gigantyczny parking. W chwili obecnej tuż obok buduje się otwarta wersja bez dachu, gdzie będzie można spędzić czas w lato.
Miejsce bardzo dobrze przygotowane na odwiedziny gości z Polski. Wszystkie tabliczki są w trzech językach. Niemieckim, angielskim i polskim. Obsługa mówi po niemiecku i angielsku, chociaż nie wszyscy z obsługi znają ten drugi język.
Nawet z zakupionym wcześniej biletem, trzeba przyjechać przed godziną 11:00. Inaczej nie ma gwarancji, że będzie dla nas wolne miejsce.
Cały kompleks jest bardzo duży. Dostać się z jednego końca na drugi może zająć kilkanaście minut. Naliczyłem około 10 000 szafek. Szafki są całkiem dobre, każdy dostaje magnetyczny klucz, który jest jednocześnie naszym portfelem i identyfikatorem. Nosimy go na nadgarstku. Po lewej stronie strefa zjeżdżalni i cały sektor dla dzieci. Na środku jest odtworzony las tropikalny z prawdziwymi gatunkami roślinności, po prawej strefa saun.
A jeśli już rozmawiamy o strefie saun, do dyspozycji jest bardzo dużo saun, w przeróżnych wariacjach. Jest grota solna, są sauny parowe, suche, z aromatami i bez, duże i bardziej kameralne.
To konkretnie zdjęcie pochodzi ze strony internetowej tropical-islands.de. W strefie saun nie wolno robić zdjęć. Do wszystkich saun trzeba wchodzić nago. Ludzie się stosują i trzeba przyznać, że tak jest całkiem naturalnie. Jest po prostu wygodniej. W Szczecinie w saunach też często jest napisane, że nie powinno się wchodzić w ubraniu, jednak mało kto się do tego stosuje. Każda sauna ma swój unikalny design.
Pod kopułą znajdziemy sporo budynków. Znajdują się w nich restauracje, sklepy, atrakcje oraz pokoje, w których można nocować.
Przykładowe wnętrze pokoju noclegowego.
Z tych regionów pochodzi większość roślinności pod kopułą.
Orientalne posągi i zdobienia to motyw przewodni całego obiektu. Wygląda to trochę jak plan filmu Park Jurajski. Niby widać, że to wszystko sztuczne, ale jednak fajnie wygląda.
Rozmiary kopuły robią wrażenie. Ten pan na pierwszym planie miał prawie 3 metry wzrostu, a i tak nie wygląda specjalnie okazale na tle ściany kopuły.
Ludzi jest bardzo dużo. Kilka minut po 11 wszystkie leżaki były już zajęte. Uratowała nas strefa saun, do której mieliśmy dostęp i gdzie były jeszcze wolne leżaki.
Oprócz leżaków, plaży, dżungli, gigantycznej strefy atrakcji dla dzieci (między innymi mini golfa), można też skorzystać z dużych zjeżdżalni wodnych.
Najwięcej korzyści będą tutaj mieć rodziny z dziećmi. Cały obiekt jest skonstruowany tak, aby dziecko nie zrobiły sobie krzywdy. Nie mogą się też zgubić, bo obiekt jest zamknięty.
Bujna roślinność robi pozytywne wrażenie.
Ceny w kawiarni. Za wszystko płaci się znacznikiem zbliżeniowym, który jest jednocześnie kluczykiem do szafki. Nosi się go jak zegarek na nadgarstku. Rozlicza się przy wyjściu. Na terenie obiektu są skanery, które pozwalają sprawdzić ile się wydało.
Wewnątrz kopuły są dwa balony, którymi można odbyć przelot i podziwiać wyspę z góry. Balony latają praktycznie cały czas i ciągle ktoś z tego korzysta.
Zimą już około 17:30 robi się dość ciemno. Włącza się wtedy system świateł, które w bajkowy wręcz sposób oświetlają całość. Dodaje to wyjątkowego klimatu.
Nocą jest też znacznie spokojniej, a bilet na cały dzień uprawnia do przebywania na terenie Tropical Island aż do 1 w nocy. Jeśli nie boimy się nocnej drogi powrotnej do domu, warto zostać do końca. Jest wtedy znacznie ciszej i spokojniej. Miejsce nabiera zupełnie nowego klimatu. Dla mnie był to najprzyjemniejszy czas całego pobytu
Pod kopułą są dwa miejsca, gdzie można palić papierosy. Oba są na wyższych piętrach budynków wewnątrz. Dym unosi się do góry i nikt poza palącymi go nie czuje. Wysoka temperatura w środku nie zachęca specjalnie do palenia.
Tropical Island to spora przestrzeń. Przemieszczanie się z miejsca na miejsce może zająć sporo czasu. System oznakowania działa bardzo dobrze. Jak wspominałem wcześniej, większość znaków jest też w języku polskim.
Na zakończenie chciałbym powiedzieć też o promocji, z której warto skorzystać. Otóż jeśli masz urodziny, możesz wejść do Tropical Island za darmo! Jeśli jedziecie w dwie osoby, płacicie wtedy tylko za jeden bilet. Najlepiej oczywiście pojechać zimą, kiedy kontrast między tym, co na zewnątrz i w środku jest największy.
Zdjęcie z okładki wpisu jest pobrane z materiałów dla prasy z witryny tropical-islands.de.
Urodzony w Szczecinie. Specjalista ds. Social Media, bloger, amator fotografii. Interesuje się nowymi technologiami, a zwłaszcza technologią związaną z komunikacją. Performer, król sucharów.