Całkiem niedawno oglądając TV (święto!) natknąłem się na krótki reportaż o tzw. pokoju furii. W Szczecinie bardzo popularne są escape roomy, czyli pokoje zagadek. Jeśli popatrzymy na inne miasta na świecie, okazuje się, że niezwykłym powodzeniem cieszą się też „pokoje furii”.
Co to takiego? To pokój, w którym możemy zrobić wszystko, zniszczyć, co nam wpadnie w ręce… albo pod młotek… albo pod kij bejsbolowy.
Jeśli chcemy się wyżyć, mieliśmy zły dzień, zdenerwował nas szef… albo po prostu zawsze mieliśmy ochotę coś rozwalić, zrzucić telewizor z 11 piętra i zobaczyć co się stanie… to tego typu miejsca przychodzą z pomocą.
Zresztą zobaczcie na filmach poniżej:
Na świecie funkcjonuje to tak, że mamy menu, z którego możemy wybierać przedmioty do zniszczenia: talerze, kieliszki, stare telewizory, drukarki, monitory, klawiatury, szafki, szafy, krzesła, stoły. W Polsce z tego co widzę funkcjonuje na razie jeden „pokój furii” – w Łodzi – pół godziny kosztuje 150 zł, godzina 200 zł (dla dwóch osób).
Ciekawe, czy w Szczecinie oprócz kolejnych escape roomów pojawi się gdzieś „rage room”. Kto byłby chętny na spróbowanie tego typu rozrywki?
Zdjęcie okładkowe pochodzi ze strony battlesports.ca/rage-room