Wypełniona Sala Symfoniczna – czyż dla Agaty Kuleszy to nie będzie piękny prezent? [wywiad z Michałem Jakubów]
14 czerwca (wtorek) w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie odbędzie się pokaz filmu „Moje córki krowy”. To będzie wielki dzień, ponieważ poza projekcją odbędzie się też spotkanie z Agatą Kuleszą, która opowie o swoich doświadczeniach w pracy nad tą, jak również innymi produkcjami. Szczecin blog jest patronem medialnym wydarzenia.
Paweł Krzych: Co Wy tam znowu planujecie?
Michał Jakubów: Stowarzyszenie „in tractU” w połowie miesiąca odda w ręce Czytelników książkę „Szczecin. Pamiętam, że…”, ale to już wiesz, w końcu jesteś ambasadorem projektu. Natomiast już 14 czerwca o godzinie 19 odbędzie się nasze pierwsze wydarzenie filmowe w głównej sali Filharmonii w Szczecinie. To będzie wielki dzień, ponieważ poza projekcją obrazu „Moje córki krowy” odbędzie się też spotkanie z Agatą Kuleszą. Namawiam do przybycia, jest to niesamowita okazja do poznania bliżej gwiazdy kina, w dodatku rodowitej szczecinianki. Z tego miejsca pragnę pozdrowić panią Kuleszę i podziękować za przyjęcie zaproszenia. To bardzo wiele dla mnie znaczy!
Paweł Krzych: Czyżby pracowite wakacje?
Michał Jakubów: Zgadza się. Jeśli chodzi o kino w Filharmonii, to ten lub podobny kształt spotkań planujemy powtarzać co miesiąc. Oczywiście lato jest trudnym organizacyjnie czasem – aktorzy są zajęci produkcjami filmowymi, do tego dochodzą festiwale, no i oczywiście odpoczynek. Szykujemy jednak miłośnikom X muzy niespodziankę, ale ogłosimy ją dopiero 14 czerwca w Sali Symfonicznej.
Paweł Krzych: Dlaczego właśnie Agata Kulesza?
Michał Jakubów: Ponieważ jest świetną aktorką i wspaniałą osobą. Oczywiście równie ważne jest to, że nie tylko stąd pochodzi, ale także identyfikuje się ze Szczecinem. Nie przesadzę mówiąc, że jest dumą naszego miasta. Całkiem niedawno otrzymała nagrodę Szczecin Business Awards w kategorii Osobowość medialna. Nie mogła dotrzeć na majową galę, toteż wraz z organizatorami SBA uznałem, że dobrze byłoby nasze wyjątkowe spotkanie uczynić jeszcze bardziej wyjątkowym i wręczyć tę nagrodę osobiście właśnie wtedy. Samej pani Agacie ten pomysł również przypadł do gustu.
Będzie zatem jeszcze jeden powód, aby być wtedy w Filharmonii i wiele osób zdaje sobie z tego sprawę, ponieważ bilety na dół rozeszły się w kilka dni, a teraz bardzo obiecująco wygląda sprawa z balkonem. Wypełniona po brzegi Sala Symfoniczna – czyż dla Agaty Kuleszy to nie będzie piękny prezent?
Paweł Krzych: Stowarzyszenie „in tractU” zdecydowanie i bez kompleksów wypływa na coraz szersze wody. Jakie macie plany na przyszłość?
Michał Jakubów: Faktycznie, wiele rzeczy zaczęło układać się dobrze. Właśnie kilka dni temu otrzymaliśmy radosną informację, że INKU Szczeciński Inkubator Kultury zaaprobował nasz wniosek o przyjęcie w poczet rezydentów stacji kosmicznej dla pozytywnie zakręconych organizacji. Mówiąc mniej metaforycznie: w końcu mamy prawdziwą siedzibę, z czego bardzo się cieszę, bo biuro bardzo się nam przyda. Pozdrawiam wszystkich wspaniałych ludzi na Wojska Polskiego 90! (śmiech)
Co do planów – marzy mi się, abyśmy w tym roku ugruntowali pozycję spotkań filmowych z zaproszonymi gośćmi w pięknej Filharmonii. Dyrekcja oraz wszyscy, z którymi współpracujemy, są nam bardzo przychylni i muszę powiedzieć, że gdyby nie ich partnerstwo, ciężko byłoby zorganizować choćby to jedno wydarzenie. Nie mamy przecież żadnego sponsora czy mecenasa. Jeśli uda się wypracować charakter cykliczny, to będzie dla Szczecina, nie tylko filmowego, naprawdę duża rzecz.
Lada dzień pojawi się książka „Szczecin. Pamiętam, że…”, czyli zbiorowy pamiętnik miasta pisany wspomnieniami nas wszystkich. Odzew był olbrzymi, zainteresowanie szczecinian bardzo nas podbudowało. W tym roku spróbujemy wydać jeszcze część drugą. Wdrażamy też Przedpremierowe Lato Filmowe, o którym niebawem pojawią się w mediach informacje. Teraz powiem tylko tyle, że będzie to seria pokazów filmów nurtu artystycznego w cenie bardzo konkurencyjnej względem kina, które zaprezentujemy w Cafe Hormon jeszcze przed datami premier. Pierwszy termin już w czerwcu, a będzie to głośny, niestety ostatni film Andrzeja Żuławskiego pt.: „Kosmos”. Pracujemy też równolegle nad trzema innymi projektami, lecz w tym przypadku nie mogę powiedzieć niczego, aby nie zapeszyć.
Paweł Krzych: Podczas naszej ostatniej rozmowy mówiłeś, że w 2016 roku Szczecin usłyszy o „in tractU”. Wygląda na to, że tak się dzieje…
Michał Jakubów: I bardzo dobrze! (śmiech) Nie mówię tego, żeby połechtać swoją próżność, ale dlatego, że łatwiej namówić do kolejnych pomysłów potencjalnych partnerów, kiedy ma się określoną renomę, jakieś CV. My oczywiście jeszcze wiele musimy się nauczyć i znamy swoje miejsce w szeregu, natomiast muszę Ci się też nieskromnie przyznać, że coraz więcej osób słyszało o którymś z naszych działań. To pomaga w jeszcze sprawniejszym funkcjonowaniu, a przecież finalnie chodzi o to, by robić dla ludzi w Szczecinie dużo dobrego w zakresie działalności kulturalnej. Taką mamy misję i wydaje się, że rozwijamy się w tym kierunku dość prężnie.
Paweł Krzych: Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.
Michał Jakubów: Dziękuję i do zobaczenia w Filharmonii.