Miejsca 2

Czyste miasto = martwe miasto

Chciałbym, żebyś po przeczytaniu tego artykułu przy okazji spaceru w naszym mieście, zwrócił uwagę na street-arty znajdujące się w naszym mieście. Zatrzymaj się na chwilę, skoncentruj się detalach i zastanów się, co widzisz, pomyśl nad tym.

Dla mnie TO jest właśnie najważniejsze w sztuce ulicznej. Ma ona powodować, że człowiek wykonując codziennie rutynowe czynności, przemieszczając się z punktu A do B, z B do A, nagle staje jak wryty, zostaje wyrwany z rzeczywistości, w której funkcjonuje automatycznie, nieświadomie, jak mały robot. Szczecin jest miastem, w którym sztukę uliczną możemy spotkać prawie na każdym kroku. Nie brakuje u nas murali w rozmiarze XXL, prac na mniejszą skalę, a także malutkich elementów, które ubarwiają miasto.

street-art-szczecin-trasa-zamkowa-01

Artykuł pierwotnie ukazał się w papierowym wydaniu MM Trendy, do którego regularnie piszę felietony.

Coraz częściej dzieje się tak, że sztuka wychodzi poza mury muzeów i galerii. Trafia do miejsc, gdzie kontakt z nią może mieć każdy. Ulica, plac, ruchliwe skrzyżowanie. Tysiące osób, które codziennie przechodzą w tym miejscu. Sztuką jest właśnie w taki sposób zaingerować w przestrzeń miejską, aby skłonić ludzi do refleksji, wywołać dyskusję, a przede wszystkim wyrwać (!) z amoku codzienności. A nuż, ktoś się zainteresuje czymś więcej… i przez slot okoliczności trafi do galerii lub muzeum. To może być początek jego przygody ze sztuką.

Jak można poznawać street-art w Szczecinie? W chwili obecnej przychodzą mi dwa sposoby. Można iść na łatwiznę i np. przeczytać od razu od deski do deski strony na Facebooku poświęcone tym pracom. Mam tu na myśli miejsca: „Szczeciński Street Art” oraz „Graffiti Szczecin”. Można też wybrać dłuższy, ale bardziej poznawczy sposób. Wystarczy ruszyć w miasto… i szukać samemu. I dopiero po długim czasie przeanalizować zawartość wcześniej wspomnianych stron. A gdzie w Szczecinie możemy spotkać najwięcej street-artów? Na początek polecam przejść się w okolice nadwodne. Filary Trasy Zamkowej i najbliższe okolice – tam bardzo często pojawiają się nowe prace. Całe śródmieście, a dokładnie na ścianach kamienic, w bramach, street-arty aż się roją.

Street art to jeden z moich koników.

Street art to jeden z moich koników.

Mniejsze prace, w wielu przypadkach odmalowywane od szablonu, szybciej i mniej dokładnie. Niezwykle interesujące, zaskakujące, nierzadko komentujące bardzo trafnie rzeczywistość. Kolumba – małe i duże prace. Post-apokaliptyczny klimat tej ulicy nadaje jeszcze dodatkowej sfery doznań. Czasami człowiek ma wrażenie, że przenosi się w czasie.

Warto zwiedzić też Pomorzany w okolicach mostu kolejowego na Milczańskiej, garaże (również w innych dzielnicach). Najczęściej street-arty występują w dużych skupiskach ludzi, choć wiadomo, że takie coś trudniej zrealizować głównie z powodów monitoringu… A przechodząc krok dalej, niektórych to dodatkowo stymuluje. Bo czym ryzyko większe, tym większa jest satysfakcja z dokonanego czynu. Przypuszczam, że w taki sposób powstaje wiele „dzieł”, zwanych tagami. Jest to kompletnie niezrozumiała forma wyrazu. Ale nie chcę się na tym skupiać. Zrobiliśmy jeden krok, zróbmy kolejne.

I idźmy na spacer. Co jakiś czas w naszym mieście odbywają się różnego rodzaju spacery związane ze sztuką uliczną. A to plener fotograficzny, gdzie to tematem przewodnim jest właśnie street-art. Innym razem jest to wycieczka tropem najciekawszych prac w naszym mieście.

Z serii "muzyczne ptaki". Kto wie, gdzie znajdują się inne ptaszki?

Z serii „muzyczne ptaki”. Kto wie, gdzie znajdują się inne ptaszki?

Często street-arty charakteryzują się krótką trwałością (oczywiście znajdziemy w mieście takie, które są „od zawsze”), ale chcę zwrócić Waszą uwagę na coś innego. Ważne jest, by uwieczniać dzieła na zdjęciach. Kto pamięta sprawę pojawienia się i zniknięcia „Pomnika palaczy dworcowych”.

Jedynym dowodem na to, że kwietnik w strefie dla palących zmienił się w popielniczkę dla gigantycznych papierosów, jest zdjęcie wykonane przez autora. Czy to fotomontaż? Lump (autor) zaprzecza, dworzec oznajmia, że nic o tym nie wie. Gdyby nie zdjęcie, może znalibyśmy to tylko z opowieści.

Moje, dwa ulubione dzieła z filarów Trasy Zamkowej.

Moje, dwa ulubione dzieła z filarów Trasy Zamkowej.

Mam wielką nadzieję, że wrócą czasy Eco-Jamów, czyli dużych wydarzeń, gdzie powstawało gro prac na filarach Trasy Zamkowej i w najbliższej okolicy. Z czasem może przerodzi się to w coś większego jak np. Katowice Street Art Festival (już 5 edycji), czy też Wall Street Festival w Świętochłowicach.

Obejrzyj street arty ze Szczecina

Zobacz również inne artykuły

Przeczytaj poprzedni wpis:
Co nas czeka w tym roku w inwestycjach?

pójrzmy dziś w przyszłość. Zobaczmy jakie inwestycje nas czekają. Przyzwyczailiśmy się, że w ostatnich latach sporo się buduje w Szczecinie,...

Zamknij