Nie wiem, czy się zgodzicie z nagłówkiem. Muzyka dla każdego z nas jest czymś innym. Wspominałem już, że mi praktycznie towarzyszy cały dzień. Jest tłem do wszystkie. Ale spełnia jeszcze dwie bardzo ważne funkcje.
Mówi się, że to zapach jest najsilniejszym bodźcem, który potrafi człowieka przenieść w przeszłość, do konkretnego wydarzenia. Łapie za ramię i krzyczy do ucha: Trzymaj się! Jestem Twoim wehikułem czasu. Leeeeeeecimy! I tak właśnie się czuję, gdy na przykład co jakiś czas powącham resztkę perfum, która jednoznacznie kojarzy mi się z jedną z moich byłych dziewczyn.
Muzyka też tak potrafi, może nie tak intensywnie, ale jednak. Utrwala dane zdarzenia, zapisuje je lepiej w pamięci. Gdy po latach znowu usłyszy się ten szczególny album, utwór, uruchamiają się połączenia pomiędzy neuronami i dzieje się magia.
Magia pojawia się też, kiedy muzyka daje ci dodatkowe pokłady energii. Słyszałem o „powersongach”, ale nigdy do tej pory nie miałem okazji tego doświadczyć. Do czasu. Odkąd biegam, muzyka towarzyszy mi również w tej sytuacji. Co miesiąc przygotowuję sobie nową playlistę. W lutym pojawiły się tam m.in. utwory motywacyjne z filmu Rocky. Coś niesamowitego! Biegniesz, już nie możesz, myślisz tylko o końcu, o zatrzymaniu się… i nagle w słuchawkach pojawiają się dobrze znane dźwięki. I masz power-up! Brak jakichkolwiek ograniczeń.
Niesamowite, mam nadzieję, że też tego doświadczasz.
Tym razem nie będzie odnośników do Youtube, bo nie o klipy tutaj chodzi, ale wyłącznie o sferę dźwiękową. Zapraszam Was na mój Spotify – listy na luty i marzec. Pewnie coś z tego wybierzecie.