Ni w pipkę, ni w oko 17

Krzych 2.0 – o co w tym wszystkim chodzi?

A gdyby tak… podejść do swojego życia, jako kolejnego projektu do zrealizowania. Nie tylko pomyśleć „chcę zmiany”, ale zatrzymać się na dłużej, usiąść na spokojnie, rozpisać sobie wszystko, gruntownie przeanalizować wszystkie sprawy. Co było, co jest, z czego jestem zadowolony, a z czego nie, i gdzie chcę zmian. Myślałem o tym jakiś czas temu, ale dopiero od stycznia (niestety nie od pierwszego) zacząłem taki plan realizować. I to jest gruntowna zmiana, widoczna na zewnątrz, miałem już kilka pytań – dlaczego?

Zakochałeś się? Wygrałeś w totka? Wyznajesz nową religię? Mogę numer do dilera?

Odpowiem Wam „dlaczego”. Chcę zmienić moje życie, ponieważ to, co robiłem do tej pory, nie do końca mi odpowiadało, nie ze wszystkiego byłem dumny. Fakt, lista rzeczy, którymi mogę się pochwalić, które udało się osiągnąć w ciągu 29 lat jest dość spora. Często zrobionych „against all odds”. Mimo to cały czas chciałem od życia czegoś więcej.

Postanowiłem zmienić wiele w swoim życiu. Zadbać o swoje zdrowie, aktywność fizyczną, relacje, finanse, rozwój osobisty i wiele innych. Sporo tego, ale po kolei.

Od stycznia biegam. Ustaliłem sobie trening interwałowy w Endomondo – po 16 tygodniach mam przebiec 7 km. Słownie SIEDEM. SIEEEEE-DEEEEEM! Na samym początku wydawało się to ponurym żartem i słyszałem ten chichot dochodzący z aplikacji, ale teraz po 8 tygodniach biegania, stwierdzam, że jest to bardzo możliwe.

Moja wcześniejsza historia biegowa jest bardzo krótka. Kilka razy na wuefie w podstawówce i w liceum przebiegłem 1 kilometr (czas lekko ponad 4 minuty – jeden z gorszych w klasie). Teraz nawet nie zbliżam się jeszcze do tego wyniku, pokazuje to, jak dużo pracy jeszcze przede mną. W zeszłym roku chwilę pobiegałem w wakacje. „Chwilę”, bo napaliłem się, niczym na jogurty w realu po dwajściadziewięć i po kilku treningach skończyło się kontuzją.

A teraz tak sobie biegam, pokonuję kolejne kilometry, endorfiny utrzymują się na bardzo wysokim poziomie. Do chwili pisania tego artykułu przebiegłem już 106 km.

-W 55 dni 106 km? Niewiele…
-Od czegoś trzeba zacząć. Na blichtr i splendor jeszcze przyjdzie czas.

Dla mnie jest to jednak o 106 km więcej, niż w ciągu ostatnich dwóch miesięcy zeszłego roku. I widzę progres. Początek stycznia. Test Coopera, czyli niezła rzeźnia na bieżni. Biegniesz 12 minut. Ile sił w nogach. Wynik bardzo żenujący – 1740 m. Wszelkie tabelki pokazują, że jest źle.

(Jeśli kogoś interesują detale, zapraszam na moje Endomondo)

Po 7 pełnych tygodniach biegania przychodzi czas na drugi test Coopera. 5:15 rano. Bieżnia przy Błękitnej na Pomorzanach. Po 15 minutowej rozgrzewce, czas na 12 minut mega wysiłku. 2260 km, progres o 520 metrów. Muszę przyznać, że po spojrzeniu na wynik, czuję radość. Treningi biegowe dają efekty, nie tylko na wadze. Aż budynek się do mnie uśmiechnął ;)

Smutny zazwyczaj budynek az sie uśmiechnął widząc mnie biegajacego o 6 rano #szczecin #running #jogging #endomondo

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @szczecinblog

No to teraz, przy następnym Cooperze, swój wynik musisz poprawić o kolejne 520 metrów.

Tak powiedział mój trener personalny

W momencie, kiedy na FB napisałem, że rozpoczynam współpracę z trenerem personalnym, wywołało to sporo komentarzy, odzewu od znajomych (i nieznajomych). Okazało się, że kilka osób (znanych mi tylko z Internetu) ma za sobą też takie doświadczenia. Jedna ze znajomych schudła 35 kg, druga 23 kg. Robi wrażenie i motywuje.

Jak wygląda sytuacja u mnie? Na początku współpracy zrobiliśmy wszelkie pomiary – poniżej znajdziecie najważniejsze:

NazwaWartość
Waga86.2 kg
Tłuszcz (w %)17.2%
Tłuszcz (w kg)14.8 kg
Masa mięśniowa67.9 kg
Wiek metaboliczny24
BMI26
Idealna waga ciała72.9 kg
Współczynnik otyłości18.2%

Sami widzicie jak to wygląda, jest nad czym pracować. Zdjęć before na razie nie daję, po jakimś czasie zestawię je z „after”, więc będzie można porównać nie tylko liczby.

Z tego, co obserwuję od dłuższego czasu, ludzie w takich sytuacjach dzielą się na cztery grupy:
-ludzie, którzy motywują (przybijają wirtualne i niewirtualne piątki, trzymają kciuki),
-ludzie, którzy nie do końca wierzą, że się uda,
-ludzie, ktorzy tez chcą (dwie osoby powiedziały, że po moim wpisie też się biorą za siebie i poszły na siłownię),
-ludzie, których zupełnie to nie obchodzi.

Pewnie ciekawi Was z kim współpracuję. Moim trenerem personalnym jest Adam Drozd z drozdteam.pl

Adam Drozd po prawej :)

Adam Drozd po prawej :)

Zachęcam do obserwowania fanpage Adama na FB – będziecie na bieżąco.

Adam jest również trenerem pływania klasy II. Współpracuje z kadrą narodową pływaków oraz Ośrodkiem Szkolenia Olimpijskiego w Szczecinie. Już po pierwszym spotkaniu (jeszcze nie na siłowni) wiedziałem, że mam do czynienia z profesjonalistą.

Po pierwszej godzinie spędzonej na sali gimnastycznej przy siłowni, czułem się, jak bohater Gry o Tron – John Snow.

you-know-nothing

Praktycznie w ogóle nie ćwiczę na maszynach, pracujemy jedynie z ciężarem mojego ciała. Wiadomo, rozgrzewka z wykorzystaniem rowerków, bieżni, orbitreka. Nigdy nie myślałem, że skakanie na skakance może tak męczyć. A dziś się przekonałem, że samym staniem można się równie zmęczyć.

sds-silownia-szczecin

Oczywiście tak jeszcze nie wymiatam na piłce rehabilitacyjnej, póki co ograniczamy się do prostych ćwiczeń (przysiady, pompki, utrzymywanie równowagi w różnych konfiguracjach).

Trenujemy 3 razy w tygodniu po godzinie w ciągu dnia. Podczas treningu czuję, że żyje, a po nim, jestem uradowany faktem, że udało mi się przebrnąć przez całość.

O samej współpracy z Adamem będzie jeszcze osobny wpis, postępy, update’y, zdjęcia możecie obserwować na moich kanałach społecznościowych – Facebook, Twitter, Instagram.

Zobacz również inne artykuły

Przeczytaj poprzedni wpis:
Lody to był początek… [rozwiązanie konkursu]

Przyszedł czas na rozwiązanie konkursu dotyczącego Fabryki Lodów. Pytanie konkursowe było następujące: Wasze odpowiedzi jak zawsze nie zawiodły, ciężko było...

Zamknij