Między innymi w taki sposób często tłumaczą się kierowcy, którzy parkują auta niezgodnie z przepisami. Tak, dobrze myślicie, dziś będzie o nielegalnym parkowaniu. Temat, na który można by poświęcić całe wydanie magazynu, zrobić ogromną galerię „mistrzów kierownicy miesiąca” i przyznać nagrody w postaci karnych… naklejek.
Szczecin ma problem z nielegalnym parkowaniem. Wystarczy spojrzeć na najbliższą okolicę, w której każdy z nas mieszka. Samochody zaparkowane na trawnikach, zastawione chodniki (jak po nich przejść, nie mówię już o przejechaniem z wózkiem dziecięcym) lub auta stojące przy samych skrzyżowaniach i na przejściach dla pieszych. Nawet nie trzeba ruszać się do centrum miasta, by zastać taką sytuację. Praktycznie na wszystkich osiedlach (również tych nowych) kierowcy za nic mają przepisy dotyczące parkowania.
Często można usłyszeć: „A gdzie mam parkować? Przecież gdzieś muszę postawić samochód?” Idąc per analogia czasami zastanawiam się, czy takie osoby również załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne gdzie popadnie, bo w pobliżu 100 metrów nie ma żadnej toalety? Czy rzucają śmieci na trawniki i chodniki, bo w zasięgu wzroku nie ma żadnego śmietnika?
Mieszkańcy Szczecina są leniwi do granic możliwości. Przejście 500 metrów od samochodu do miejsca docelowego (dom/sklep) graniczy z cudem. Lepiej zaparkować na trawie i zaprosić do takiego parkowania innych kierowców. Praktycznie jest pewne, że za chwile obok takiego samochodu pojawią się kolejne, w myśl zasady „inni mogą, to ja też”.
I wiecie co w mojej opinii jest najbardziej tragiczne w całej tej sytuacji? Postawa Straży Miejskiej i osób odpowiedzialnych za jej prawidłowe i sprawne funkcjonowanie. Spójrzmy najpierw na liczby, bo te pozwolą nam na odpowiednią ocenę pracy naszych strażników. Straż miejska w 2013 roku odebrała 12 000 telefonów od mieszkańców z informacją o nieprawidłowym parkowaniu. Dodajmy do tego prawie 5 500 maili w tej sprawie – robi się naprawdę pokaźna liczba. Pokazuje to, że ludzi obchodzi ich okolica, nie zgadzają się na dzikie parkowanie. Chcą mieć trawniki, zamiast klepisk, chcą chodników bez plam oleju, po których można spacerować.

photo credit: pkingDesign via photopin cc
I co na to straż miejska? Z moich obserwacji jest dość pobłażliwa i opieszała. Z informacji z Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Miasta wynika, że do ich dyspozycji jest 50 „urządzeń do blokowania kół”. Natomiast średnio blokady wykorzystywane są około 20 razy. Nie trzeba być wybitnym obserwatorem, by podczas przejażdżki po mieście znaleźć 50 aut, które się kwalifikują do blokady. Zresztą, czy zasadne jest zakładanie blokady na pojazd, który stoi centralnie na przystanku i utrudnia swobodny wjazd autobusu do zatoczki.
Wróćmy jednak do mieszkańców, którzy nie zgadzają się na byle jakie parkowanie. W Rzymie od jakiegoś czasu funkcjonują tzw. „mandaty społecznościowe”, czyli informacje od mieszkańców w postaci zdjęć i opisu na Twitterze.
Czy taki model sprawdziłby się u nas? Potencjał jest: wystarczy zobaczyć jak popularny jest temat „Parkowanie, parkingi wielopoziomowe, strefa” na Forum Polskich Wieżowców – około 10 000 wypowiedzi użytkowników, bardzo często ze zdjęciami. Warto też zaznaczyć, że na Facebooku funkcjonują przynajmniej dwa profile o podobnej tematyce. Temat postanowił sprawdzić Krzysztof Syrek (bloger z zweryfikowany.com). Radnym pomysł się spodobał, nawet na tyle, że Arkadiusz Marchewka napisał interpelację w tej sprawie.
Odpowiedź jest długa, wyczerpująca, pełna niedopowiedzeń i nawet sprzeczności. W skrócie: nie da się, Straż Miejska nie ma obowiązku prowadzenia komunikacji w kanałach społecznościowych (cóż za arogancja!). Odpowiadający poddaje pod wątpliwość wiarygodność takich zgłoszeń oraz to, że takie sytuacje muszą być potwierdzone naocznie przez strażników miejskich (sic!). I tu moje pytanie: czym takie zgłoszenia w social media różniłyby się od zgłoszeń mailowych.
Wygląda na to, że nasza Straż Miejska nie chce iść z duchem czasu i wykorzystywać technologii, która niezwykle ułatwia nam życie. A chociażby w takim Londynie wykorzystywany jest miejski monitoring. Popełnimy wykroczenie drogowe, przychodzi do nas listonosz ze zdjęciem/linkiem do filmu i zaproszeniem do zapłaty mandatu.
Oczywiście nie uważam też, że karanie to najlepszy sposób. Ludzie sami muszą zrozumieć, że parkując w taki sposób niszczą nasze miasto. Ktoś musi ich edukować, Straż Miejska zupełnie sobie z tym nie radzi.
W końcu będzie tak, że ludzie wezmą sprawy w swoje ręce. Był już „Pan Oponka”, kto wie, czy nie pojawi się szczecińska edycja „Stop Cham”.
Zdjęcie na początku wpisu: elgringospain via photopin cc