Pierwszy raz z tą formą handlu spotkałem się w tym roku nad morzem w Pobierowie. Pokrótce można określić, że chiński market to taki duży sklep „za 5 zł”, tylko z szerszym asortymentem. Można tam kupić „mydło i powidło”, czyli praktycznie wszystko: małe przedmioty, które przydadzą się w domu (miseczki, sztućce, plastikowe talerzyki), kadzidełka, elementy do ogrodu, książki, zabawki, ubrania, bieliznę, torebki, kamizelki odblaskowe, kosmetyki, perfumy i wiele innych, którym już teraz nie pamiętam.
„Skoro w polskich sklepach sprzedają produkty Made in China, to może w chińskim markecie będą sprzedać produkty Made in Poland?” – takie zabawne pytanie przeczytałem gdzieś w Internecie. Czy warto kupować w takich miejscach? Niektóre rzeczy na pewno? Porcelanowe miski, matki na stół, aluminiowe pojemniki sprawują się do dziś. Plastikowe pojemniki na żywność od początku się niezbyt dobrze zamykały, przeciekały i służą teraz za pojemniki na owoce w kuchni. Po prostu trzeba sprawdzić, co się nadaje, a co zdecydowanie nie (i jest moim zdaniem typowym „chińskim szmelcem”). Ceny? Zdecydowanie tanio.
W Szczecinie z tego co się orientuję mamy dwa chińskie markety:
- ul. Południowa – przy Castoramie
- al. Niepodległości – w Odzieżowcu na pierwszym piętrze