Miniona noc była wyjątkowa. Swoje podwoje otworzyły muzea i inne instytucje kulturalne. Co więcej, otworzyły je za darmo. Aż do północy można było zwiedzać, zwiedzać i zwiedzać. Trudno było wybrać, na którą z atrakcji Europejskiej Nocy Muzeów się zdecydować, podzielę się więc raptem dwoma, jakie ‚zaliczyłam’. Zaznaczam, że absolutnie nie wyczerpuję tematu, dzielcie się wrażeniami w komentarzach.
Zamek Książąt Pomorskich oferował mnóstwo atrakcji. Wprawdzie pokazy walk wojów nie poszły zgodnie z planem i trwały zbyt krótko po długim opóźnieniu, to Drużyna Rodu Trygława stworzyła na małym dziedzińcu tradycyjną wioskę słowiańską. Wioskę opasywał długi wianuszek kolejki do wieży widokowej. Również na małym dziedzińcu odbywały się projekcje filmowe.
W sali Bogusława można było posłuchać koncertów organowych oraz pogadanek na temat historii zamku, prowadzonych przez Tomasza Wieczorka. Najbardziej oblegany był jednak ‚żółty szlak’, wyznaczona trasa zwiedzania z dreszczykiem, poprzez zaplecza i podziemia zamku. Wędrujący poprzez galerię gotycką i sarkofagi książęce zwiedzający mieli niespotykaną do tej pory szansę spotkać się oko w oko z zamkniętą w swej celi Sydonią. Naprawdę niesamowite doznanie.
Niby tylko hologram opowiadający spoza krat historię słynnej szczecińskiej wiedźmy, ale wrażenia doprawdy fantastyczne. Dzieci płakały, damy mdlały… Może wyolbrzymiam, ale ten show polecam każdemu.
Z Zamku już niedaleko do Książnicy Pomorskiej. Największa pomorska biblioteka zaprosiła na noc sensacji. Sensacyjne były oczywiście udostępniane zbiory i sale. Dekoracje rodem z Halloween oraz kiermasz książki za złotówkę (kocham je) były wisienkami na torcie. Dodatkowo występy artystyczne, a dla milusińskich – głośne czytanie bajek oraz możliwość samodzielnego wykonania okolicznościowej zakładki do książki. To była noc pełna wrażeń.