Kredyt frankowy miał być nadzieją na finansowanie zakupu mieszkania lub domu w sytuacji, gdy żadne inne usługi na nie nie pozwalały. Wiele osób wybierało też kredyt frankowy skuszone wizją niski rat. Niestety wzrost kursu franka spowodował, że raty kredytu wzrosły, wielu kredytobiorców stawiając w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Finalnie zaczęto przyglądać się umowom o kredyt denominowany w obcej walucie, w efekcie ustalono iż w dużej części z nich znajdują się klauzule niedozwolone dające podstawy do unieważnienia zapisów tych umów. Frankowicze zaczęli pozywać banki, a w obliczu dużej liczby korzystnych dla kredytobiorców wyroków, banki zaczęły niejako w odwecie pozywać frankowiczów. Czy działania banków mają podstawy? Jak można się bronić i czy ze strachu przed pozwem warto rezygnować z dochodzenia sprawiedliwości?
Klauzule niedozwolone w umowach
Z punktu widzenia osoby posiadające kredyt frankowy, celem pozwu kierowanego przeciwko bankowi jest stwierdzenie iż w umowie znajdują się klauzule abuzywne, czyli niedozwolone. Takie orzeczeni może być podstawą do unieważnienia całości lub części umowy kredytowej, zwykle tej niekorzystnej dla kredytobiorcy i zastąpienie jej regulacjami ustawowymi. Niedozwolone klauzule umowne często bowiem dotyczą sposobu wyliczania wysokości należnego zobowiązania, a tym samym również wysokości kolejnych rat. Uzyskując korzystny dla siebie wyrok frankowicz ma szanse na kontynuowanie umowy z bankiem na dużo bardziej korzystnych zasadach.
Pozwy o wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału
Stosunkowo świeżą praktyką stały się pozwy kierowane w kierunku kredytobiorców o wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału. Banki kierując te sprawy na deski sądu starają się wykorzystać wszelkie dostępne instrumenty by zniechęcić do kontynuowania spraw o unieważnienie umowy kredytobiorców. Czy pozwy o wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału mają faktycznie podstawy prawne? Czy kredytobiorcy powinni się ich bać? Pierwsze wyroki sądów wskazały, że wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału nie jest należne bankowi, bo w teorii spowodowałoby reaktywacje unieważnionej przez sąd umowy. Tak orzekł w 2020 roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku, a za nim także wiele innych sądów w kraju.
O co zatem chodzi?
Tego rodzaju kroki podejmowane przez bank mogą być interpretowane w różnoraki sposób. Po pierwsze, mogą mieć na celu zniechęcenie kredytobiorcy do kontynuowania procesu sądowego. Pamiętać musimy, że dla wielu z nich sprawa o kredy frankowy może być pierwszą sprawa sądową w jakiej biorą udział. Sprawy sądowe zwykle angażują ponadnormatywnie, wiążą się ze stresem, wydatkami na adwokata. Przekroczenia akceptowalnego poziomu zaangażowania może finalnie spowodować, że kredytobiorca ostatecznie odpuści proces i zdecyduje się na zawarcie ugody z bankiem.
Po drugie, wnoszeni pozwów przeciw kredytobiorcom, ale i aktywność w sprawach o roszczenia np. składanie wniosków o opinie, przesłuchania nowych świadków, czy zaliczenia materiałów dowodowych, wydłużają czas postępowania. Pamiętać trzeba, że przedawnienie roszczeń wynikających z umowy o kredyt frankowy wynosi 3 lata.
Umowa, która wyrokiem sądu została unieważniona lub zmieniona, nie może być przedmiotem tego rodzaju roszczeń, bo byłoby to sprzeczne z koniecznością zaniechania przez bank stosowania nieuczciwych warunków tejże umowy.